Lubię co jakiś czas zobaczyć jakieś nowe miejsce na Sycylii lub wrócić do niego po latach i zobaczyć, czy się w nim coś zmieniło. Na Sycylii jest tak sporo ciekawych zakątków, że można się po nich kręcić bezustannie i odkrywać za każdym razem coć nowego. Najlepsze są dla mnie spacery bez celu, nieodkrytymi ulicami, z dala od zgiełku turystów. Można podczas nich odkryć prawdziwe perełki.
Pierwszego maja tego roku uciekłam od tłumów grillujących nad morzem i na działkach Sycylijczyków. Wraz z mężem chcieliśmy spędzić majówkę inaczej niż wszyscy.
Sycylijczycy są narodem „przyzwyczajaczy”. Mają oni swoje rytuały, które powtarzają co roku o tej samej porze.
Na Majówkę wybierają się oni z całym wyposażeniem na działki, na okoliczne plaże i grillują, grają w karty, opalają i zażywają często pierwszej kąpieli morskiej w sezonie.
Wiele miejsc typu San Vito lo Capo pęka w szwach. Zjeżdżają sie tam bowiem Trapańczycy, Palermitańczycy i wszyscy okoliczni mieszkańcy. Wiąże się to często z korkami na drodze i dwugodzinnym powrotem do Trapani z miejsca oddalonego o zaledwie 37 km.
My z mężem lubimy podróżować i przemierzać kilometrowe trasy na piechotę. Znudzeni coroczną rutyną postanowiliśmy więc zobaczyć coś nowego. Na wycieczkę namówiliśmy też naszych znajomych. Mój mąż natknął się na interesujące muzeum w Sciacca i tak powstał nasz majówkowy plan:
GDZIE LEŻY SCIACCA
SCIACCA jest małym miasteczkiem w południowo-zachodniej części Sycylii, w prowincji Agrigento. Na dojazd autem z Trapani do Sciacca należy przeznaczyć około półtorej godziny w jedną stronę (115 km).
Położenie Sciacca zachwyca szczególnie, gdy obserwujemy je z oddali. Ja miałam wrażenie, że domy zostały tam poukładane jeden na drugim, niczym klocki Lego, a następnie przyklejone do skały.
ZACZAROWANE MUZEUM CZYLI CASTELLO INCANTATO
Naszym pierwszym celem w Sciacca było zaczarowane muzeum pod gołym niebem. Chodzi mi tu o CASTELLO INCANTATO czyli ZACZAROWANY PAŁAC. Nazwa brzmi bardzo tajemniczo i zachęca do zwiedzania.
Tuż po dotarciu na miejsce nie widziałam na horyzoncie żadnego pałacu, ani nic, co by go choć trochę przypominało.
O co chodzi? Czy pomyliliśmy adresy?
Ale chyba nie. Nad wejściem widniał bowiem napis: „Castello Incantato”. No to weszliśmy, kupiliśmy bilety i udaliśmy się poleconym przez miłego kasjera szlakiem w poszukiwaniu zaczrowanego pałacu.
Pierwszy etap zwiedzania to mały domek wystawowy z ciekawymi informacjami o życiu artysty, który stworzył zaczarowany pałac – FILIPPO BENTIVEGNA (1888 – 1967).
Fot. Wejście do muzeum
Fot. Dom wystawowy
FILIPPO BENTIVEGNA – KRÓTKA BIOGRAFIA
Okazuje się, iż Bentivegna był artystą pochodzącym z biednej rodziny z Sciacca. Sytuacja finansowa zmusiła go do pracy już w dzieciństwie. Kiedyś czasy były inne i wiele dzieci na Sycylii pracowało. Często nie chodziły one do szkoły i zbierały od wczesnych lat praktyczne doświadczenia zawodowe. Podobnie było z małym Bentivegna.
W pogoni za pieniędzmi, w wieku 20 lat spróbował on życia jako marynarz, po czym wyemigrował do Ameryki. Ze względu na swoje dziwne poglądy na życie nie został on tam zbyt dobrze przyjęty. Po gorzkiej klęsce w miłości postanowił w końcu wrócić do swojej śródziemnomorskiej ojczyzny.
POSIADŁOŚĆ W SCIACCA
Za zarobione w Ameryce pieniądze Bentivegna zakupił skrawek ziemi i rozpoczął swoje artystyczne życie. Odkrył on bowiem swoją pasję do rzeźby i malarstwa. Bardzo szybko zaczął on przeobrażać okoliczne drzewa i skały w prawdziwe dzieła sztuki. Nadawał im kształt znanych i nieznanych twarzy i popiersi.
Jedna twarz, druga twarz… setna twarz…tysięczna twarz… Bentivegna wpadł w trans rzeźbienia twarzy! Zamarzył sobie, że w ogrodzie swojej posiadłości zbuduje pałac z tysięcy skalnych głów. Przez 50 lat udało mu się stworzyć 18.000 kamiennych dzieł!!!!
Dziś możemy podziwiać zaledwie ich namiastkę. Ich część została zniszczona przez wandali, inne uległy zniszczeniu wskutek działania sił natury. W zaczarowanym pałacu zostało 3 tysiące twarzy. Jest to jednak nadal całe mnóstwo! Gdzie się obejrzałam, widziałam skalne popiersia. Im dalej w głąb ogrodu, tym było ich więcej. Na terenie posiadłości znajduje się nawet mała jaskinia, która też kryje w sobie owoce fantazji Bentivegna. Tuż przed nią stoi mały domek, w którym mieszkał artysta. Jest on oczywiście ozdobiony kamiennymi rzeźbami.
W niektórych miejscach widać fragmenty ścian, które składają się z nakładających się na siebie popiersi. Są to resztki wymarzonego przez artystę pałacu. Zupełnie tak, jakby ktoś zaczarował tysiące ludzi i przemienił je w kamień. Być może w ten sposób szalony Bentivegna nie czuł się aż tak samotnie. Myślę, że spędził on większośc swego życia wyczarowując w kamieniu twarze, które wcześniej spotkał na swej drodze lub te, które gdzieś tam mu się przyśniły.
Muszę przyznać, iż jest to bardzo niezwykłe miejsce. Oczarowuje ono swoim niepowtarzalnym wyglądem i daje do myślenia. Takie połączenie sztuki i natury…
PRAKTYCZNE INFORMACJE
GODZINY OTWARCIA
Codziennie od godziny 9:00 – 13:00 i 16:00 – 20:00
* Warto sprawdzić godziny otwarcia na stronie Facebook. 1 maja np. było otwarte bez przerwy od 9:00-19:30.
WSTĘP
Bilet normalny: 5€
Bilet ulgowy: 2,50€ (dzieci od 4-11 lat)
ADRES
Via Filippo Bentivegna, 16
92019 Sciacca (AG)
DOJAZD
Do muzeum można dojechać autobusem – linie 4 i 5. Należy wysiąść na przystanku Via Ghezzi.
OBIAD NAD MORZEM
Po bardzo długim spacerze w zaczarowanym ogrodzie zrobiliśmy się trochę głodni. Zapytaliśmy więc miłego kasjera, gdzie można dobrze zjeść w Sciacca. Dał nam namiary na dwie restauracje. Jedna z nich była w tym dniu zamknięta, druga była otwarta i miała wolne miejsca. Zarezerwowaliśmy telefonicznie miejsca i udaliśmy się do restauracji – La Lampara.
Budynek, w którym znajduje się restauracja znajduje się w porcie rybackim, praktycznie nad samym morzem. Trzeba do niej wjechać nowoczesną, szklaną windą.
Fot. Restauracja La Lampara
Hmmm – pomyśleliśmy – nasze portfele pewnie tu nieźle ucierpią…
Od razu powitali nas kelnerzy, poprosili o nazwisko i zaprowadzili nas do stolika: w środku oczywiście. Wszystkie wspaniałe miejsca na tarasie z widokiem na morze były już niby zarezerwowane, a te wolne były na słońcu. Mi by to nie przeszkadzało, ale wiadomo – byłam z trzema Sycylijczykami, a oni przecież nie będą siedzieć na słońcu i się pocić. Zaproponowano nam więc miejsce w środku przy stoliku stojącym obok szeroko otwartych drzwi balkonowych. Mina mi zrzedła. Przy tej pięknej pogodzie miałam zjeść mój majówkowy obiad siedząc plecami do morza i oglądając nowoczesne, plastikowe wyposażenie restauracji… Do tego w menu nie było nic, co by mnie przekonało, więc postanowiłam nie zamawiać nic i zjeść coś później w centrum.
Jedzenie było ponoć dobre, ale aby się najeść trzeba by oglądać porcje przez lupę, aby przekonać żołądek, że tego jedzenia jest więcej.
WNIOSKI
Za dwie przystawki składające się z trzech kawałków anchois i dwóch marynowanych sardynek, trzy talerze z próbką makaronu i dwie litrowe butelki wody mineralnej zapłaciliśmy 95€.
Ale co tam, raz się żyje! Przecież to tylko pieniądze! Nie pozwolimy sobie popsuć humoru!
Ja z pustym brzuchem, a reszta ekipy z prawie pustymi brzuchami, opuściliśmy w mig elegancką restaurację i udaliśmy się w poszukiwaniu czegoś na ząb. Pierwsza po drodze nadarzyła się lodziarnia, więc moi Sycylijczycy rzucili się na kilogramowe lody. Ja byłam głodna i nie miałam ochoty na lody, więc znów pozostałam z niczym.
I tak zamiast obiadu nad morzem musiałam się zadowolić spacerem nad morzem.
Fot. Widok z restauracji La Lampara
Fot. Port rybacki w Sciacca
Fot. Spacer wzdłuż wybrzeża
CENTRUM SCIACCA
Po lodowym posiłku udaliśmy się do centum miasta. Po drodze obejrzeliśmy przepiękną, choć bardzo zniszczoną bramę Porta Salvatore.
Udało nam się zaparkować przy samym placu Scandaliato. Był on puściutki!!! Może to i lepiej. Mieliśmy cały widok dla siebie. I to jaki!!! Z placu rozciąga się niesamowita panorama na błękitne morze. Nic tylko przycupnąć na jednej z licznych ławeczek i oglądać.
Fot. Porta San Salvatore
Fot. Piazza Scandaliato
Ja znałam Plac Scandaliato z zupełnie innej perspektywy: zapełniony po brzegi świętującymi ludźmi. To właśnie tu odbywa się bowiem zimą wielka parada karnawałowa – jedna z największych na całej Sycylii. Jest wtedy głośno, ciasno i kolorowo.
Pierwszomajowa, spokojna Sciacca odpowiadała mi znacznie bardziej – przynajmniej do tej pory…
KATEDRA W SCIACCA
Po zachłyśnięciu się przepięknymi widokami udaliśmy się w stronę katedry. Udało się ją nam podziwiać tylko z zewnątrz – drzwi były zamknięte. A szkoda. Jest ona bowiem dość ładna i chętnie bym sobie odświeżyła pamięć. Od mojej ostatniej wizyty w Sciacca minęło parę ładnych lat.
Fot. Katedra w Sciacca
We wnętrzu katedry znajduje się figura Matki Boskiej Pomocnej. Dla mieszkańców Sciacca jest ona niezwykle ważna. 2 lutego (w tym roku 4 lutego), z okazji rocznicy uratowania miasta przed epidemią dżumy, oraz 15 sierpnia odbywają się co roku procesje z udziałem cudownej figury ubranej na te okazje w złoto, srebro, drogocenne kamienie i korale.
ZAMEK CASTELLO LUNA
Naszym kolejnym celem był zamek Castello Luna. Jest on położony prawie na samym szczycie miasta. Widać go z daleka, kiedy dojeżdża się do Sciacca. Króluje on nad całą okolicą. Czekała nas zatem niezła wspinaczka.
CERAMIKA Z SCIACCA
Po drodze udało się nam wejść do kilku cudem otwartych sklepików z typową dla Sciacca ceramiką.
Natknęliśmy się też na cudowne, wąskie uliczki udekorowane kolorowymi płytkami z ceramiki, kolorowe schody i ceramiczne figury i wazony ustawione to tu, to tam.
Miałam wrażenie, że Sciacca to miasto schodów. Jest ich wszędzie pełno!!! Schody są przeważnie dość wąskie i strome. Zastanawiałam się, jakie to musi być niepraktyczne: wnosić tam meble, zakupy… Ciekawe jak to robią.
Ulice były nadal puste. Pusty był też nadal mój biedny żołądek. Ale uwierzcie mi, ja naprawdę szukałam czegoś do zjedzenia! Wszystko dookoła było jednak zamknięte. Chwilami myślałam nawet, że ludzie w tym wielobarwnym miasteczku żyją z powietrza! Aż do momentu, gdy opuściliśmy centrum i zagłębilismy się w labirynt domów. Tam też po ludziach, ni widu, ni słychu. Jedynym sygnałem, że ktos tam mieszka był zapach grillowanego mięsa, który unosił się w powietrzu. Dla mojego pustego żołądka było to niezłe wyzwanie.
Przyklejone do siebie domy w tej dzielnicy były dość mocno zniszczone. Zapewne pamiętają one lepsze czasy. Być może dlatego maluje się je na żywe kolory, aby umilić sobie życie w podupadłej części miasta. Na wielu murach są też kolorowe ceramiczne obrazy. Bardzo ładnie to wygląda.
Zauważyłam też, że na wielu domach w Sciacca są małe ołtarzyki. Jest ich pełno. Praktycznie na każdym rogu.
Fot. Ceramiczne dekoracje na domach
Fot. Ołtarzyki na domach
Powolnym krokiem dotarliśmy wreszcie do zamku. Jego wiekowe mury wystają tylko to tu to tam spoza wybudowanych w międzyczasie domów.
I tu czekało na nas kolejne rozczarowanie – napis na bramie ZAMKNIĘTE!!! To sobie pozwiedzaliśmy!!! Sycylijskim pracownikom muzeum też się należy wolne. W końcu to 1 Maj – Dzień Pracy!
Fot. Castello Luna
POWRÓT DO CENTRUM
I tak – teraz już wszyscy z pustymi brzuchami, bo po takiej wspinaczce po tych makaronowych próbkach i kilogramowych lodach nie było już ani śladu (po lodach to rozumiem, bo się rozpuszczą, ale po makaronie???) – udaliśmy się kolejnym labiryntem tym razem w dół, z powrotem w stronę głównego placu.
I tam czekała na mnie niespodzianka: OTWARTY BAR!!!
Jest!!! Wreszcie coś zjem!!!
Ale radość trwała krótko, gdyż dwie ostatnie kanapki były tak stare, że wyglądały gorzej niż ruiny średniowiecznego zamku.
Na placu pojawiło sie trochę ludzi. Zbliżał się wieczór, więc wszyscy wracali powoli z działek. Dla nas natomiast nadszedł czas powrotu do Trapani. Siedząc w samochodzie, marzyłam już tylko o kolacji…
Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę przy łaźniach termalnych – zamkniętych zresztą – i udaliśmy się w drogę.
I tak oto dobiegła końca przygoda pustego, polskiego żołądka w pustym, sycylijskim mieście Sciacca…
Fot. Kolorowe domy, niestety bardzo już podniszczone
Fot. Kolejny zamknięty bar
Fot. Puste ulice Sciacca
Fot. Łaźnie w Sciacca (Le terme)
CO WARTO ZOBACZYĆ W SCIACCA
Jaki wniosek? Jeśli udajecie się do Sciacca, to nie w święto (przynajmniej nie w święto pracy)! Chyba, że lubicie pustki i zaopatrzycie sie wcześniej w prowiant. Zaplanujcie dobrze dzień i sprawdźcie godziny otwarcia interesujących Was obiektów.
My sprawdziliśmy w internecie tylko godziny otwarcia naszego celu – zaczarowanego pałacu Castello Incantato. Reszta była dodatkiem. Zaraz, zaraz, a może to ten zaczarowany ogród zaczarował nasz dzień??? Hihihi…
W Sciacca jest jeszcze kilka miejsc, które warto zobaczyć:
MUZEUM SCAGLIONE
Jest to niewielki dom obok katedry podarowany miastu przez szlachecką rodzinę Scaglione, która na przestrzeni wieków zebrała sporą kolekcję cennych obrazów i innych dzieł sztuki. Można je dziś podziwiać na tle malowanych sufitów i XVIII wiecznych posadzek z regionalnych płytek ceramicznych majolika.
MUZEUM MYDŁA
Odrestaurowany, XVIII wieczny budynek rolny kryje w sobie ciekawe muzeum wypełnione zapachem mydła. Celem tego miejsca jest zapoznanie zwiedzających z bardzo długą tradycją naturalnej produkcji mydła z oliwy z oliwek, sięgającej 2800 roku p.n.e.
MUZEUM ZABAWEK
Kryje ono w sobie kolekcję zabawek wyprodukowanych na przestrzeni stu lat: od 1880 do 1980 roku. Może to być interesujący pomysł dla tych, którzy podróżują z dziećmi, lub dla tych, którzy nadal czują się dziećmi…
NOCLEG W SCIACCA
Jeśli robicie wycieczkę dookoła Sycylii, Sciacca może być dobrym miejscem na popołudniowy spacer i nocleg po poranku w Agrigento. W miasteczku jest sporo możliwości noclegowych: od hoteli, przez B&B, po apartamenty.
Ja podczas moich podróży korzystam z wyszukiwarki Booking. Zawsze znajdę tam coś, co mi przypadnie do gustu. Spróbuj sam:
Mam nadzieję, że Twoja wycieczka do Sciacca była bardziej „otwarta” od mojej. Proszę, podziel się ze mną swoimi doświadczeniami (np. nocleg, jedzenie) i zdjęciami zamkniętych 1 maja miejsc. Chętnie umieszczę je w moim artykule. Możesz to zrobić w komentarzu lub na naszej stronie Facebook.
Pozdrawiam serdecznie
Ewa
P.S. Jeśli chcesz być poinformowany na bieżąco co, gdzie, kiedy dzieje się na Sycylii dołącz do nas na Facebooku!!!
[efb_likebox fanpage_url=”NiemieckiNaSycylii” box_width=”270″ box_height=”” locale=”pl_PL” responsive=”0″ show_faces=”1″ show_stream=”0″ hide_cover=”0″ small_header=”0″ hide_cta=”0″ animate_effect=”fadeIn” ]
Zapraszam też:
- do naszej grupy Facebook: Trapani po polsku – Niemiecki na Sycylii
- na Instagram – tu znajdziecie fotki, których nie publikuję nigdzie indziej!!!! Zapraszam!!! Follow me!!!
Brak Komentarzy