Każdy z nas ma swoje poranne rytuały. No właśnie. Ja też je mam. Rozróżniam je na te codzienne i te świąteczne. A Ty? Moje poranne życie w środku tygodnia rozpoczyna się typowo po północno-europejsku. W mega wielkim kubku przygotowuję moją poranną kawę z mlekiem i zjadam bułkę lub tosta z masłem i marmoladą. W weekendy i w święta mam więcej czasu, więc zaczynam dzień po włosku – od wstawienia MOKI. Miliony Włochów robią to codziennie od prawie wieku. Ale, ale!!! Czyżby nasze przyzwyczajenia miały ulec zmianie? Coś mi się ostatnio obiło o uszy, że firma BIALETTI, która produkuje słynną kawiarkę stoi na skraju bankructwa!!! Czy to w ogóle możliwe??? Kultowa MOKA nie może tak o zniknąć z produkcji!!! Przecież grozi to depresją całego narodu!!!
MOKA – JAK TO SIĘ WSZYSTKO ZACZĘŁO
W nie tak odległych czasach, bo mowa tu o początkach poprzedniego stulecia, pewien Włoch – Alfonso Bialetti – wpadł na pomysł wyprodukowania słynnej dziś na całym świecie makinetki do kawy. Wtedy jednak nie wiedział jeszcze , że to właśnie ten projekt zrewolucjonuje nie tylko jego życie, ale i też przyzwyczajenia mieszkańców całego Półwyspu.
Młody Bialetti miał swój zakład, który zajmował się produkcją małych urządzeń z klasą. Od zawsze zachwycał się on nowinkami technicznymi, obserwował, jak one działąją. I to właśnie dzięki temu zrodziła się kultowa MOKA. Kto by pomyślał, że jej pomysł pochodzi od… PRALKI!!! Tak, tak, od pralki.
W Italii popularne były wówczas pralki zwane „Lisciveuse„. Składały się one z wielkiego garnka i podziurawionej u górze metalowej rury. Pranie wkładało się do tego specjalnego garnka z wodą. Podczas podgrzewania woda wznosiła się pod ciśnieniem i wylatywała z dziurek w rurze, spadając ponownie na pranie. Proces ten pozwalał na rozpuszczenie się i optymalne wykorzystanie właściwości proszku do prania i na lepsze upranie bielizny.
Fot. Pralka Lisciveuse, źródło
Pewnego dnia 1933 roku Bialetti obserwował swoją żonę i pomyślał, że tą samą technikę można by użyć do parzenia kawy!!! Zrobił prototyp makinetki, który na przeciągu całego wieku prawie nie zmienił swojego kształtu. Początkowo był to niszowy produkt rzemieślniczy, który jednak dość szybko stał się modny i podbił serca Włochów.
Syn Alfonso – Renato przejął firmę, opatentował pomysł ojca i stworzył markę rozpoznawalną na całym świecie. Zlecił zaprojektowanie logo na swoją podobiznę i tak zrodził się przesympatyczny pan z wąsikami, który do dziś zdobi oryginalną MOKĘ BIALETTI.
Fot. Bialetti
MOKA PODBIJA WŁOCHY
Wynalazek Alfonso Bialetti bardzo przypadł Włochom do gustu. Zakochali się w nim po uszy!!! Tak bardzo, że z czasem nie potrafili wyobrazić sobie bez niego życia! Mała metalowa kawiarka o imieniu MOKA szybko zawładnęła całą Italią!
Jej sylwetka przyciągała na siebie wzrok. Swoją drogą,
ciekawe, czy Alfonso inspirował się w swoim projekcie obowiązującą wówczas modą… Mi bowiem MOKA przypomina swoim kształtem śródziemnomorską kobietę ubraną w plisowaną sukienkę z pięknie zaznaczoną talią i z małym nakryciem głowy. Wypisz wymaluj lata 30-te!
Fot. Zdjęcie z lewej autorstwa Gene Kornman, źródło
Design kafetjerki był strzałem w dziesiątkę! Włosi znani są ze słabości do pięknych rzeczy. Zrobią wszystko, żeby być na czasie. Cena MOKI też przyczyniła się zapewne w tych trudnych czasach do jej prędkiego rozprzestrzenienia. Za małe pieniądze można było zrobić sobie pyszną kawę w domu. Bez wychodzenia do baru. W tamtych czasach w Italii panował bowiem kryzys i trzeba było zacisnąć pasa. Dziś nie chce się to nam pomieścić w głowie, ale wtedy naprawdę wielu Włochów musiało oszczędzać, a co za tym idzie, ograniczyć również swoje wizyty w barze.
I tak, w całej Italii, o poranku ulice zaczęły zapełniać się niepowtarzalnym aromatem świeżo parzonej kawy. Kawy z MOKI oczywiście. W każdym przeciętnym włoskim domu pani Rossi (to taka polska pani Kowalska) tuż po wstaniu z łóżka kierowała swe pierwsze kroki do kuchni, przygotowywała makinetkę i przepięknym zapachem budziła pozostałych domowników.
MOKA NIEODŁĄCZNYM TOWARZYSZEM PODRÓŻY
MOKA nie wyszła z mody do dziś. Jest używana kilka razy dziennie w prawie każdym włoskim domu. Włosi nie potrafią sobie wyobrazić dnia bez dobrej kawy. Jest ona dla nich jak paliwo. Kiedy wyjeżdżają za granicę, ze strachu przed koniecznością picia „brudnej wody”, często zabierają ze sobą MOKĘ. Wtedy mogą ze spokojem wstać i w domowym zaciszu lub w hotelowej kuchni przygotować swój narodowy napój – tak jak lubią, mocny, gęsty, aromatyczny…
Moja MOKA pracuje dla mnie w weekendy i święta. Stało się to moim nawykiem.
Wstawiam kawiarkę, grzeję i spieniam mleko i nasłuchuję charakterystycznego bulgotania, które oznacza, że moja kawa jest już gotowa. Uwielbiam te chwile!!! Moje ukochane świeże i pachnące LATTE MACCHIATO jest moją bramą do weekendu. Tak to mogę zaczynać dzień!
JAK ZBUDOWANA JEST MOKA
Jak już wiecie, Alfonso Bialetti wzorował się na pralce. Jej prosta konstrukcja okazała się kluczem do sukcesu. Makinetka zaprojektowana przez Bialettiego składa się też zaledwie z kilku części. Są one wytrzymałe, a ich produkcja dość tania. Sprawiło to, iż na takie urządzenie mogli sobie pozwolić prawie wszyscy.
Przyjrzyjmy się bliżej tej designerskiej kawiarce.
Cała MOKA składa się z 5 części:
- podstawy
- małego lejka z sitkiem
- sitka
- uszczelki
- górnej części z metalową rurką, rączką i pokrywką z uchwytem
Do podstawy wyposażonej w zawór bezpieczeństwa wlewa się wodę. Następnie wkłada się na nią lejek, do którego wsypuje się mieloną kawę. Do dolnej części przykręca się mocno górny pojemnik. Sitko i uszczelka znajdują się pod górną częścią makinetki. Wyjmuje się je tylko, kiedy trzeba je wymienić. Dlatego na pierwszy rzut oka może się nam zdawać, że MOKA składa się z zaledwie 3 części.
Tak przygotowaną kawiarkę wstawiamy na ogień. A reszta robi się już sama:
Źródło: Wikipedia
MOKA: JAK TO DZIAŁA
Takie pytanie stawiałam sobie zawsze, kiedy jeszcze wiele lat temu, w moim niemieckim odcinku życia, zgodnie z niemiecką tradycją, soboty spędzałam w mieście na zakupach lub zwykłym łażeniu po sklepach. Co ciekawe, nie przyciągały mnie sklepy z ciuchami. Potrafiłam za to spędzałać godziny w sklepach z artykułami gospodarstwa domowego. Oglądałam, szukałam nowości, przyglądałam się pokazom. I tak mi zostało do dziś.
Pamiętam, jak przechodząc obok półek z MOKĄ zastanawiałam się, jak one działają. Do czego służą… Czemu jest tyle rozmiarów i czemu większość z nich jest tak mała… No i z tej mojej całej ciekawości kupiłam sobie kiedyś taką ogroooomną kafetierkę rozmiaru XXL! Bo pomyślałam sobie, że przynajmniej mi starczy na dwa kubki kawy, żebym mogła ją zrobić nie tylko sobie, ale i mojej przyjaciółce. No bo tak głupio było mi dać jej pół kubka kawy.
No i zadowolona używałam tej mojej MOKI prze wiele lat. Ale jak się później okazało używałam jej źle, tak po mojemu. Pierwsza kawa, którą zrobiłam była nie do upicia! Nie tylko dlatego, że kawiarka była nowa. Wsypałam kawę do lejka, aż po jego brzegi, ale później stwierdziłam, że to o wiele za dużo, bo kawa była zbyt mocna. I tak sobie wymyśliłam, że jak będę sypać do połowy, to mi w zupełności wystarczy. To by się Włosi ze mnie uśmiali!!! Będąc w posiadaniu tak cennego skarbu, który potrafi wyczarować „napój bogów” nadal piłam „brudną wodę”.
PRAWIDŁOWE UŻYCIE MOKI
Dopiero po mojej przeprowadzce na Sycylię odkryłam tajemnicę parzenia kawy w MOCE. Byłam zdziwiona, że 5-osobowa rodzina używa MOKI o rozmiarach mniejszych niż moja, po mojemu 2-osobowa. Dopiero, kiedy zobaczyłam porcje ichniejszego napoju, zakapowałam o co w tym wszystkim chodzi!!! Teraz to się może zgadzać: jeden łyk tak mocnej kawy smakuje, stawia na nogi i WYSTARCZA… Mój cały gigantyczny kubek był dawką przyprawiającą o palpitacje serca… Dawką wystarczającą dla całej mojej sycylijskiej rodziny!
Widziałam, jak oni używają MOKI, ale nigdy nie przyznałam się do moich wieloletnich błędów. Podpatrywałam i się uczyłam. Niby taka prosta rzecz, a jednak okazuje się nie taka prosta!!! Próbowałam i próbuję do dziś…
Może dziać się, co chce, mogę się starać, powtarzać te same czynności co moja teściowa, czy szwagierka, ale im moja kawa zawsze smakuje po… polsku. Nawet, kiedy kiedyś podstępem, kawę przygotowaną przez moją teściową chciałam „sprzedać” za moją… Hmmm, mówię Wam, że to już chyba siedzi w psychice Włocha. Kawa przygotowana przez zniemczoną Polkę nie może smakować po włosku. Po przeszło dziesięciu latach smak „zwłoszczył się” bardzo, ale jeszcze odstaje od ich ideału. Dlatego, kiedy mam gości, dla świętego spokoju, oddaję makinetkę w ręce Sycylijek i niech one sobie robią tą swoją kawę…po włosku. W końcu ja jestem tutaj specjalistką od herbaty… A MOKI używam tylko, kiedy jestem w domu sama z mężem…
MOKA I JEJ TAJEMNICE
Użycie MOKI ma swoje zasady. Zdradzę je Wam, abyście uniknęli błędów, które ja popełniałam przez lata. Być może stosując je, podobnie jak ja zbliżycie się do ideału.
1. IM STARSZA MOKA, TYM LEPIEJ!!!!
Kiedy kupujemy nową makinetkę, musimy jej użyć kilka razy i wylać przygotowaną kawę. Prawdziwy Włoch nigdy nie wypije pierwszej kawy z nowej MOKI!!!
2. MOKI NIE MYJE SIĘ PŁYNEM DO NACZYŃ!!!
Osad kawy, który tworzy się na kafetierce poprawia jej smak. Przestępstwem jest umycie jej płynem! MOKĘ wystarczy opłukać wodą i obmyć ręką – nigdy gąbką, bo ta też ściera cenny osad. Prawdziwa włoska kafetierka jest zatem świecąca i błyszcząca tylko po jej kupieniu. Kiedy zaczyna pracować, robi się coraz ciemniejsza. Przynajmniej w środku…
3. NIGDY NIE UBIJA SIĘ KAWY W MOCE!!!
Mocne ubijanie kawy utrudnia jej parzenie. Woda z trudem przebija się przez zbitą, suchą ziemię, znacznie łatwiej przez tą spulchnioną. Podobnie jest z kawą. Moja szwagierka – ceniona przez wszystkich ekspertka od parzenia kawy – używa często triku z wykałaczką. Po wsypaniu sporej ilości kawy, aż do momentu usypania małej górki, robi ona w niej dziurki wykałaczką. Ułatwia to przepływ wody i kawa robi się szybciej.
Eksperci radzą, aby wsypać do lejka MOKI trochę kawy, skropić ją wodą, a następnie dosypać jej aż po same brzegi. Obniża to temperaturę parzenia i poprawia w ten sposób smak kawy.
4. DO PRZYGOTOWANIA IDEALNEJ MOKI LEPSZA JEST WODA MINERALNA!!!
Woda z kranu jest często zbyt twarda, co pogarsza smak kawy.
5. MOKĘ STAWIA SIĘ NA MAŁYM OGNIU!!!
Zbyt duży ogień może po pierwsze stopić rączkę kafetierki, a po drugie mieć negatywny wpływ na smak kawy. Zbyt szybki wzrost temperatury może nadać kawie goryczy.
6. ZESTAWIĆ MOKĘ Z OGNIA W ODPOWIEDNIM MOMENCIE!!!
Pozostawienie MOKI do samego końca na ogniu jest wegług ekspertów błędem! Kafetierkę należy odstawić tuż po usłyszeniu pierwszego lekkiego syczenia, które sygnalizuje, iż kawa zaczyna wlewać się do górnej części MOKI.
7. A CO ZROBIĆ, KIEDY KAWA NIE CHCE WYDOSTAĆ SIĘ Z MOKI???
Należy wtedy polać dolną część makinetki zimną wodą. Obniżymy w ten sposób temperaturę w kawiarce i kawa szybciej przebija się przez filtr. I nie jest zwykłe czary mary, to fizyka. Ale specjalistą od fizyki nigdy nie byłam, więc uwierzcie mi tylko na słowo: nie wiem dokładnie jak, ale to naprawdę działa!!!
Fot. Trik z wykałaczką.
KONIEC KULTOWEJ MOKI?
Wiadomość, którą usłyszałam w ostatnich dniach trochę mnie zaniepokoiła. Kultowa BIALETTI ma problemy finansowe i grozi jej bankructwo!!! Firma ma 68 mln euro długu!!! Czy zbliża się zatem koniec ery MOKI???
15 listopada b.r. sąd w Brescii wydał decyzję o wstrzymaniu postępowania upadłościowego i dał firmie 60 dni, na zaproponowanie rozwiązania na pokrycie długu. W dniu 28 listopada Bialetti podała do wiadomości, iż podpisała umowę o pożyczce obligacyjnej na 17 mln euro, która ma pozwolić na restrukturyzację zadłużenia przedsiębiorstwa.
Czyli jest jeszcze nadzieja, że ITALIA nie popadnie w depresję!!! No, bo jak tu zaczynać dzień bez wypełniającego całe mieszkanie aromatu świeżej kawy??? Jak tu po upływie niemalże 100 lat zmienić przyzwyczajenia całego narodu???
Smutne jest trochę, że po mału znikają wszystkie cenione produkty MADE IN ITALY. Znane marki często przestają być własnością Włochów. Często z konieczności zostają sprzedane w obce ręce. Czy również kultową MOKĘ czeka ten sam los??? Czy era włoskiego designu zbliża się ku końcowi?
MOKA I JEJ KONKURENCJA
Niestety MOKA w ostatnich latach zyskała na konkurencji. Również Włosi zaczęli zdradzać swą ukochaną kafetierkę na rzecz anonimowych kapsułek. Czyżby to wina Georga??? Kawa Nespresso reklamowana przez słynnego aktora podbija również włoski rynek. Coraz więcej jest designerskich sklepów z przyciągającymi wzrok kolorowymi kapsułkami.
Sama BIALETTI też wypuściła na rynek kawę w kapsułkach i odpowiednie ekspresy do jej parzenia. Chciała dopasować się w ten sposób do konkurencji. Być może zapominająć, że większa część klientów, kojarzy ich z makinetką MOKA. Być może firma powinna skupić się bardziej na promowaniu i ulepszaniu swojego głównego produktu – światowej ikony stylu MADE IN ITALY.
Myślę, że w czasach, kiedy coraz więcej myślimy ekologicznie, miałoby to jakiś sens. Ile śmieci produkuje się niepotrzebnie tymi jednorazowymi kapsułkami??? MOKA służy nam na lata, a tradycyjna paczka kawy starcza na wiele filiżanek aromatycznego napoju. Ekologia jest hasłem, które zaczyna działać również w Italii.
Przyzwyczajenia od Tyrolu po Sycylię ulegają zmianom. Amerykańskie kawiarnie zaczynają podbijać również Półwysep Apeniński. Gigantyczne kubki z kawą zaczynają gościć we włoskich dłoniach!!! Ale, ale!!! Aby zaspokoić iście włoskie gusta, kawiarnie te mają w swojej ofercie również tradycyjną kawę z MOKI.
Leniwi Włosi kuszą się też coraz częściej na zakup wygodnych ekspresów do kawy. Nie trzeba rozkręcać kafetierki, czekać. Wkłada się kapsułkę i cak!!! Kawa gotowa!!! Ale czy można oszukać prawdziwych koneserów??? Przecież jazdy Rolls-Roycem nie zastąpi żadne inne auto. I moim zdaniem podobnie jest z MOKĄ!!! Aromatu tej kawy nie da się podrobić! Nic nie zastąpi tego rytuału, powolnego świstania, bulgotania, zapachu w całym domu…
Dla mnie kapsułki są anonimowe, „bez duszy”. Ale każdy z nas sam decyduje o swoich przyzwyczajeniach i smakach… Bo jak to się mówi:
o gustach się nie dyskutuje…
A Ty jaką kawę lubisz najbardziej? Smakuje Ci kawa z MOKI?
Pozdrawiam serdecznie!!!
Ewa
P.S. Jeśli chcesz być poinformowany na bieżąco co, gdzie, kiedy dzieje się na Sycylii, dołącz do nas na Facebooku!!!
[efb_likebox fanpage_url=”NiemieckiNaSycylii” box_width=”270″ box_height=”” locale=”pl_PL” responsive=”0″ show_faces=”1″ show_stream=”0″ hide_cover=”0″ small_header=”0″ hide_cta=”0″ animate_effect=”fadeIn” ]
Zapraszam też do naszej grupy Facebook: Trapani po polsku – Niemiecki na Sycylii i oczywiście na nasz Instagram. Tam możecie obejrzeć fotki, które nie są publikowane nigdzie indziej. Follow me!!!
Brak Komentarzy